niedziela, 12 kwietnia 2020

Dzień z życia Elizy #8


NIE DAWAJ SOBIE WEJŚĆ NA GŁOWĘ

Wstałam dość wcześnie. Wo gule nie mogę spać ostatni, może to przez nowe miejsce? Szkołę ? Albo przez Nikodema, nie czekając poszłam do łazienki. Bardziej jednak nastawiałam się na pocałowanie klamki od kibla, a tu BACH niespodzianka. Było wolne. Ubrałam byle co bo mój samochód i tak mnie uwielbia.

Wyszłam z łazienki i moim ciemnym oczom ukazała się Nikol, widać było że była zaspana. Minęłam się z nią w drzwiach od kibla. Zaszłam jeszcze na chwile do pokoju po plecak i zeszłam na dół. Zobaczyłam tatę. O CHOLERA ! Zapomniałam o nim

- Siema .-może się nie kapnie, a mówię że to Nikol jest nie ogarniętą.
-Nic nie szkodzi, odbijemy to sobie innego dnia
-Czytasz mi w myślach czy jak ?
-Po prostu, znam cię na pamięć Eli, nie przychodź dziś do warsztatu, masz dziś wolne -O nie co to to nie.
-Nie chce...
-Ale musisz .Masz złotą kartę od matki ? kup sobie jakieś ubrania, bez przesady żebyś chodziła w takich szmatach.- Że co ?! dobra może i jesteś moim ojcem i będziesz miał mój wieczny szacun ale ... pojebało cie ojciec?
-Eli, ja wiem co myślisz, ale proszę cię.. nie załamuj matki bardziej 
-ELIZA JEDZIEMY !?! - Nienawidzę jak tak żmija przerwa mi rozmowę z ojcem.
-Eli, spokój. Wystarczy afer nie sądzisz ?
-Wiesz że nie lubię nudy - mrugnęłam do niego jednym okiem i wyszłam z domu. Za mną szła Nikol, która właśnie zeszła z góry
-O czym rozmawiałaś z tatą ?- Właśnie ogarnęłam co ma na sobie .Oj dziewczyno w warsztacie nie przeżyłabyś minuty z Nikiem. 
-Chuj cie to.-powiedziałam na wyjebaniu i wsiadłam do auta . Całą drogę była cisza. Wysiadłam z samochodu i poszłam za szkołę zapalić.
-A ty znowu kradniesz mi miejscówkę ?- I jeszcze on? Serio ? Znowu ?
-We własnej osobie. Siema.- powiedziałam wymijając go. Chwycił mnie za nadgarstek.
-Co ci ?- powiedział - Aaaaa, chodzi ci o wczoraj, że musiałaś napieprzać z buta ? Biedna królewna, jej książę na motorze nie miał dla niej czasu. - dodał z uśmiechem na ustach, nachylając się nade mną coraz bardziej.
-oj skarbie, książąt na motorach jest więcej niż myślisz - powiedziałam i spróbowałam odejść, ale chłopak nie dawał za wygraną
-Może Nika hmm - powiedział z drwiną w głosie - Nawet go nie znasz
-A ciebie to znam ?- parsknęłam śmiechem. Idąc przez dziedziniec zobaczyłam tą dziewczynę, której wczoraj oklepałam gębę i jakieś inne dwie po bokach, zaczepiała jakąś fioletową laskę. Nie myśląc nic absolutnie podeszłam tam. Stanęłam między tymi trzema laskami, a fioleto-włosą lalką z porcelany, która cała się trzęsła.
-Czego się przypierdalasz do niej co? mówiłam ci coś wczoraj, no chyba że może mam powtórzyć?- poczekałam chwilę - Pytam się powtórzyć !? - Wręcz krzyknęłam na nią.
-N...nie. - powiedziała cicho.
-To wypieprzaj stąd.-powiedziałam ze spokojem i placem pokazałam drzwi szkoły.
- Laski idziemy ! Zajeżdża tu blacharą - warknęła pod nosem.
-Co tak cicho, też chce posłuchać, ty filowetowa też chcesz nie ?-powiedziałam wkurwiona. Nie lubię takiego czegoś, jak masz mi coś do powiedzenia to mi to powiedz w twarz, a nie mruczysz pod nosem. Słysząc to momentalnie przyspieszyła kroku.
-Dziękuje... - powiedziała tak cicho, że nie usłyszałam.
-Co ty tam psioczysz ? - odwróciłam się w jej stronę.
-Dziękuje - No nieźle.
-Ty mi nie dziękuj tylko nie dawaj sobie wejść na głowę. 
-Postaram się, Jestem Violetta, dla przyjaciół Viola.-powiedziała podając mi nieśmiało rękę. Oj dziewczyno ciężko będziesz miała w życiu, czuje to w kościach.
- Przestań się mnie bać - zaśmiałam się i klepnęłam ją w ramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz